Suknia składa się z dwóch części: ze srebrnej tkaniny z naklejoną koronką przypominającą pajęczynę i czarnego dżerseju.
Sukienka oparta jest na fasonie szmizjerki i otwiera się z przodu (zapięcie na jeden zatrzask można przeszyć
i dostosować do lalek o różnej budowie, tutaj zależało mi na dopasowaniu jej na wąską talię Barbie z lat 80.).
Taki fason pozwolił zachować tył sukni w jednym kawałku, bez cięć i przeszyć, by nie zniszczyć ciekawego wzoru pajęczyny.
Suknia powstawała w pocie czoła, bo tkanina w pajęczynę okazała się oporna na początkowe pomysły krawieckie (pierwsze dwie suknie trafiły do kosza!). Dopiero trzecie podejście okazało się być zadowalające.
Moją dumą jest nie tylko suknia, ale i kapelusz. Pierwszy raz szyłam coś takiego. Jego wykrawanie i szycie to była już z kolei bajka. W przypływie geniuszu (a nawiedza mnie to średnio raz na 15 lat!) wykoncypowałam sobie własny wykrój, nie korzystając z żadnych samouczków
i pomocy wszechwiedzącego internetu.
I od razu pierwsze krawieckie podejście okazało się udane!
Dane techniczne:
średnio gruby czarny dżersej
i elastyczna srebrna tkanina z koronką przypominającą pajęczynę
i elastyczna srebrna tkanina z koronką przypominającą pajęczynę
Wow! Jest piękna :) tylko pozazdrościć takiej Halloween'owej kreacji!
OdpowiedzUsuńNo no, powiem tak ja haloween nie obchodzę ale ta suknia?
OdpowiedzUsuńCudeńko!
Ps.zapraszam do mnie:)
http://lalkowo-miniaturowo.blog.pl
i ja bez tych świątecznych konotacji -
OdpowiedzUsuńczyli tylko fascynujący dół kreacji bym
chapsnęła i dała drapaka w siną dal!